Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2025

Piknik z klasą – ale nie w szpilkach, tylko w sandałach i rozkrzyczaną gromadą.

Są takie momenty w życiu przyszłej nauczycielki, kiedy człowiek snuje wizję idealnej lekcji. Ciepłe słońce, dzieci siedzą grzecznie na kocykach, jedzą zdrowe przekąski, a Ty – cała na biało, z książką o motylach – mówisz coś mądrego o fotosyntezie. I nagle BAM! Wracasz do rzeczywistości: Antek ma truskawki we włosach, Zosia właśnie przytula dżdżownicę, Franek wylał kompot na planszę edukacyjną, a Karolina całuje ropuchę, bo to na pewno książę. Tak właśnie wygląda piknik z klasą . Ale niech Cię to nie zrazi – to jedno z najfajniejszych edukacyjnych doświadczeń, jakie można zorganizować. A jako mama, która sama organizuje takie wyjścia prywatnym dzieciom, oraz mama dzieci jako opiekunka na takich wydarzeniach, mogę już co nieco o tym powiedzieć.   Po co w ogóle piknikować z uczniami? Bo dzieci to dzikie stworzenia – potrzebują powietrza, przestrzeni i okazji, żeby przez chwilę nie siedzieć w ławkach jak sardynki w puszce. Bo integracja – niewiele rzecz...

Muzeum Przyrody Warmii i Mazur – obowiązek z przyjemnością (i z odrobiną dreszczyku)

Nie ma co się czarować – dzieci coraz rzadziej spędzają czas na łonie natury. Zamiast taplać się w błocie nad rzeką, wspinać na drzewa i okładać się pokrzywami w ramach zabawy w Indian z własnoręcznie zrobionymi łukami i proporcami, to dziś lawirują labiryntami w galeriach handlowych, zdobywają levele w Pokemon GO i błyskawicznie płacą blikiem za kolejnego Happy Meala. I choć to nie ich wina, w takich czasach się urodziły – a kochane dzieci radzą sobie najlepiej jak potrafią – to jednak nie mają szansy, żeby z własnej inicjatywy odkryć świat poza ekranem smartfona.  Dlatego właśnie wycieczka do Muzeum Przyrody to nie tylko szkolny obowiązek – to inwestycja w dziecięce WOW.   Na pierwszy rzut oka lokalizacja muzeum nie powala – przemysłowa część miasta raczej nie przywołuje skojarzeń z dziką naturą. Ale wystarczy kilka kroków, by przenieść się w czasie: do pięknego dworku wśród zieleni, drzew i ptasich treli, które mogą działać jak magiczne „wyciszenie” na klasę rozgadanych...

Kortosfera – miejsce, gdzie dzieci szaleją, dorośli się uczą, a włosy stają dęba (dosłownie!)

  Kortosfera – miejsce, gdzie dzieci szaleją, dorośli się uczą, a włosy stają dęba (dosłownie!)   Są takie miejsca, które wywołują u dzieci okrzyki zachwytu, u dorosłych wzruszenie, że jeszcze potrafią się czymś aż tak zachwycić, a u nauczycieli... błysk w oku na myśl, że nauka nie musi być nudna. Kortosfera to jedno z takich miejsc. W roli matki, studentki pedagogiki i przyszłej nauczycielki – byłam absolutnie zachwycona. A potem zmęczona. A potem znowu zachwycona. To miejsce, które zbudowane jest na czterech piętrach, ale energetycznie spokojnie mogłoby sięgnąć dziesiątego. Wiedza, interaktywność, doświadczanie, śmiech, zdziwienie i eksploracja – to wszystko czeka tu na małych i dużych. Jeśli myślisz, że Centrum Nauki to domena szkolnych wycieczek, to Kortosfera z uśmiechem mówi: „Sprawdź to jeszcze raz!”. Ziemne skarby, czyli "Podziemne królestwo" Zaczęło się niewinnie – kilka tablic, eksponaty, jakieś tunele... Ale chwila moment i dzieci zniknęły w piaskown...

Z łąki na talerz! Zróbmy se warsztaty!

Z łąki na talerz (i do kosmetyczki): dzikie warsztaty, które uczą więcej niż podręcznik! Marzenie… Ale przecież marzenia się spełnia! Od kilku lat interesuję się ziołami, roślinami, które nas otaczają i przede wszystkim ich możliwościami. Gdy po raz pierwszy powiedziałam rodzinie, że planuję dodać do sałatki bluszczyk kurdybanek i zrobić lemoniadę z czarnego bzu, popatrzyli na mnie jak na osobę, która po prostu zbyt długo wpatrywała się w rośliny w pełnym słońcu. Ale po kilku spacerach, kiedy to im opowiadałam o cudownościach na łące, wspólnym zbieraniu młodej pokrzywy (to jest nie lada wyzwanie), przesiadywaniu na pięknej polanie zrywając mniszki lekarskie (słońce, bzyczenie pszczół i opowieści, co u mnie i u ciebie…), zatapianiu twarzy w pyłku kwiatów czarnego bzu (kwiaty są białe, a pyłek żółty), naprawdę pokochali te botaniczne nowości, które z ciekawostki awansują do stałego punktu w codziennym menu. Chcę pokazać, że wiosna w szkole to nie tylko kolorowanie tulipanów i sylab...