Są takie momenty w życiu przyszłej nauczycielki, kiedy człowiek snuje wizję idealnej lekcji. Ciepłe słońce, dzieci siedzą grzecznie na kocykach, jedzą zdrowe przekąski, a Ty – cała na biało, z książką o motylach – mówisz coś mądrego o fotosyntezie. I nagle BAM! Wracasz do rzeczywistości: Antek ma truskawki we włosach, Zosia właśnie przytula dżdżownicę, Franek wylał kompot na planszę edukacyjną, a Karolina całuje ropuchę, bo to na pewno książę. Tak właśnie wygląda piknik z klasą . Ale niech Cię to nie zrazi – to jedno z najfajniejszych edukacyjnych doświadczeń, jakie można zorganizować. A jako mama, która sama organizuje takie wyjścia prywatnym dzieciom, oraz mama dzieci jako opiekunka na takich wydarzeniach, mogę już co nieco o tym powiedzieć. Po co w ogóle piknikować z uczniami? Bo dzieci to dzikie stworzenia – potrzebują powietrza, przestrzeni i okazji, żeby przez chwilę nie siedzieć w ławkach jak sardynki w puszce. Bo integracja – niewiele rzecz...